Jeśli mieszkacie w Warszawie lub okolicy, to coś wam może świtać w sprawie słonia z metra na Woli. A jak nie, to pewnie i tak świta, głośno było.
28 listopada będzie wypadała trzecia rocznica wygrzebania kości spod wentylatora na stacji Płocka. Początkowo uznany za mamuta, okazał się samicą słonia leśnego (tak, bywały tu takie. Jak i hieny, lwy, antylopy, sępy, a pewnie i żyrafy.).
Taka okazja wymagała upamiętnienia (i uatrakcyjnienia miasta. Nawet chciałam w tej sprawie napisać do kogoś, kto by to upełnoprawnił, ale na szczęście są ludzie, którzy nie mają takich problemów z prokrastynacją co ja.), a nawet dwóch:
Po pierwsze resztki słonicy, a raczej tychże repliki, wróciły na stację. Oszczędzę wam biegania po całym kompleksie - gablota jest w podłodze przy wejściu od Wolskiej.
Oj będą pluli na twój grób, kochana |
Na ścianie tabliczka znamionowa, według której w interglacjale eemskim (132-115 tys. lat temu) na Woli było jezioro, tak zwana Rynna Żoliborsko-Szczęśliwicka, a szczątki znajdowały się w osadach dennych.
Za drugie uhonorowanie robi malowidło, jednak nie na samej stacji, tylko trzysta metrów od niej, na ścianie bloku przy Skierniewickiej 11. Trochę zasłaniają go drzewa, ale bez obaw, nie przegapicie...
...najbarwniejszego obiektu w okolicy. |
Oryginalna słonica jest w zbiorach Muzeum Archeologii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz