poniedziałek, 28 listopada 2022

Nie! (2022)

Nie mam pojęcia, o czym to jest.

Ale nie odbierało mi to frajdy z oglądania. Lubię abstrakcyjne filmy. Tchnął nowością i czynnikiem "o tym bym nie pomyślał/a".

Brak ekspozycji, częsta cisza i posiekanie na rozdziały to IMO jego największe atuty, poza tym lubię konie. Przesłanie, jak sądzę, wyłapałam - dzikiego nie poskromisz, tak? - napięcie trzymało, tę scenę w stajni musiałam oglądać przez palce. Plus za numer z domem.

Stwór to chyba najoryginalniejszy monster dekady (mamy jeszcze siedem lat na rankingi), cudnie się obserwowało jego interakcje.

Aha, poprzednich filmów Peele'a nie widziałam. Podobno są intrygujące. Ktoś coś?

Gdybyście się martwili, czy tytuł ma jakieś wytłumaczenie - ma. Oficjalnie to pozdrowienie dla tych wszystkich widzów, którzy na stwierdzenie "to straszny film" odpowiadają z pełnym przekonaniem "nie", a potem są zaskoczeni. Choć po mojemu to po prostu jedyna słuszna reakcja na serwowaną sytuację [patrz: 81 minuta].


Nope
reżyseria: Jordan Peele
występują: Daniel Kaluuya, KeKe Palmer, Steven Yeun, Brandon Perea, Michael Wincott
__________
ilustracja: iMDB.com

wtorek, 15 listopada 2022

O jedną tajemnicę mniej

Miałam nie wracać do powtórzeń artykułów, ale bujam się z tematem od roku, to jadziem.

Wiadomo już, jak wyglądała "Tajemnicza Dama" za życia... relatywnie. Zastosowali tu technikę "weź statystyczne rysy populacji i dodaj cechy charakterystyczne", bo skanery nie są tak dokładne, żeby odtworzyć czaszkę co do joty. Ale do póki technika nie pójdzie do przodu, przynajmniej nie patrzymy na anonimowe szczątki.

Cliff Curtis i Sims Dwie wersje, bo dane mało precyzyjne

Są też jakieś wątpliwości co do ciężarności, więc możliwe, że wrócę jak Jason Voorhees.

czwartek, 3 listopada 2022

"Inwazja Jaszczurów", Karel Čapek

Offtop: na początku XVIII wieku szwajcarski medyk uznał dziwne szczątki za ludzkie dziecko z czasów Potopu, bo geologia i paleontologia miały stać w miejscu jeszcze przez kilkadziesiąt lat. Dopiero stulecie później Cuvier, przy wsparciu Napoleona, naprostował, że to mierząca ponad metr salamandra (albo "odmieniec gigantycznych wymiarów i nieznanego gatunku"); do tego czasu uznawano to jeszcze za suma i jaszczurkę. Aby uczcić tę pomyłkę, już kto inny przemianował płaza z Homo diluvii testis (człowiek świadek potopu) na Andrias scheuchzeri (na obraz człowieka Scheuchzera) - kolejny dowód na to, że papierologia nudzi też jajogłowych.

źr: commons.wikimedia.org

Do brzegu - pierwszą rzeczą, jaka zwróciła moją uwagę, było popisywanie się angielskim jak przeciętny smark z onetowych blogasków japońskim. Czyli wciskanie go wszędzie, co dla kogoś znającego angielski brzmi idiotycznie, i mógł się ten marynarzyna czeskiego odzapomnieć, że wyuczonym miota, a zabieg może i był dobrymi chęciami, ale efekt żenada (zwłaszcza dialog między dwoma Czechami, z których jeden to ten marynarzyna, a drugi od początku gadał po swojemu i nagle bez powodu mu się przestawiło, to nienaturalne, ale to ma z dziewięćdziesiąt lat, może tak wtedy szprechano, ja nie wiem, modne było?)*.

Ale to tylko część pierwsza, z trzech. Dalej już szło normalnie.

Kończąc narzekanie - gatunek to dystopia, która apdejtowała na rzeczywistość. Tylko z inteligentnymi salamandrami (ciekawostka: poprawne tłumaczenie tytułu to "Wojna z Traszkami", dobija mnie to mylenie z rodziną Lacertae). No bo to, co wiek temu uchodziło za możliwe li i jedynie z udziałem szybkoreplikującego, łatwego do tresury gatunku, dziś robimy... prawie sami (choć bardzo możliwe, że zanim ludzie dojdą do tego stopnia, wszyscy się podusimy i usmażymy z braku tlenu i nadmiaru gazów cieplarnianych - jeszcze trzydzieści lat, lekko licząc). To, co się nie zmieniło, nie zmienia, i nie zmieni nigdy (nawet po resecie cywilizacji) to standardowa ludzka beztroska.

Wszystko (w fabule) się zaczęło od faceta - tego szpanującego angielskim - i drugiego faceta, który po latach wciąż ma wyrzuty sumienia przez wpuszczenie do szefa tego pierwszego. Albo od grupki nowobogackich gówniarzy pragnących sławy (pamiętajcie - kamery są złe). A najpewniej od obu zdarzeń, które skończyły się na introdukcji dorównującego mentalnie sapiensom gatunku, daniu mu dostępu do niebezpiecznych narzędzi i edukacji.

A co na to świat? Myślę, że dowolna rzecz, która przyjdzie do głowy, będzie się zgadzała. Korporacje standardowo bezduszne, opinia standardowo bezmyślna, ludzkość standardowo oba naraz. Przykład: Płaz się broni przed stadkiem obszczymurków (francuskich, dodam). Co robi kraj (zważywszy, że to ich "własny" Płaz)? Możecie zgadywać, proszę o odpowiedź. 

Mały trigger: jeśli ktoś nie lubi określenia M*rzyn, to parę razy tam pada. Mały szok można też przeżyć przy tym fragmencie, od razu spoileruję:

"Podobnie [trwanie paręset lat - przyp. blogerki] było z Upadkiem Cesarstwa Rzymskiego, z kolonizacją lądów, z tępieniem Indian i innymi. Wszystko to dziś dałoby się przeprowadzić w znacznie szybszym tempie, gdyby sprawy te zlecić bogatym trustom przemysłowym."
 - strona 159

WHAT THE FUCK!?

Historia bardzo trafna, i bardzo bolesna, jak już dotrze ta świadomość, że przecież te czasy są TU i TERAZ. Uprzedzenia, brak przewidywania konsekwencji, konsumpcjonizm, kapitalizm, terytorializm, duma, bezrefleksyjność - wszystkie grzechy ludzkości w otoczce fantastyki naukowej. Bo zamiast Płazów można wstawić dowolny organizm o rozwiniętej korze mózgowej niebędący europeidalnym sapiensem, i efekt ten sam.

[W skrócie: pomysły podjęte po pijaku kończą się na masowym wysadzaniu kontynentów.]


* Jeśli myślicie, że to było długie zdanie, to nie widzieliście moich prac z polskiego.

O powstawaniu "Obcego", cz. 3: Czy leci z nami Space Jockey?

Prapoczątki Pacjenta Dentystycznego (ten fotel) są niejednoznaczne - z jednej strony zrzynka z  Planety wampirów  aż krzyczy, z drugiej O...