niedziela, 21 sierpnia 2022

Prey (2022)

Mają też wersję w komanczerskim

Na ten rok miałam dwa wyczekiwane filmy - JW3 trochę zgrzytnął, ale na Prey (odmawiam używania polskiej nazwy, głupio brzmi) pokładałam nadzieję.

I ich nie straciłam.

Udało mu się naprawić to, co spieprzył The Predator (przy tym musiało pracować sporo dalekowschodnich Azjatów, tylko to tłumaczy brak 4 w tytule. U nich to pechowa liczba), Trechtenberg jednak umie w reżyserkę. A miałam wątpliwości, bo na materiał porównawczy składał się tylko jeden film. Dobry, ale jeden. Przyjemność trochę mi tylko psuł mały ekran - co to w ogóle za pomysł, puszczać taki kaliber od razu do domów? Tak się robi z niskobudżetówkami na SyFy.

Miałam trochę wątpliwości co to hiroiny, ale na szczęście po prostu nieporadnie ją reklamowano - na seansie daje radę. Początkowo to udowadnianie współplemieńcom pomyłki trochę mi typowo samczym parciem na szkło zaciągało, ale przypomniało mi się, jak sama miałam te circa piętnaście lat, i dziewczyna faktycznie miała prawo dostać kociokwiku, skoro nawet własna matka ją uwalała. Motyw walki mózgiem a nie mięśniami się wybronił, Naru faktycznie skorzystała ze wszystkiego, czego doświadczyła. O ile w P4 motyw walki drobnej kobiety z monstrum gabarytów grizzly wyglądał żenująco, tu scenariusz zezwolił młodej na bardziej realistyczne wykorzystywanie siły przeciwnika przeciw niemu samemu. Nie uważam tego za przesadyzm, w końcu już wielkie chłopy Szwarceneger i Glover pokazali, że przy ponaddwumetrowym typie szarża nie działa, i lepiej iść za radą sztuki wojennej z wykorzystaniem otoczenia.

Dlatego dobrze, że tego przeciwnika też zrobili smarkaczem. Bo po tym, co pokazał, twórcy musieliby się wykazać brakiem wyciągania wniosków, gdyby miał być dorosły: typ wyraźnie jechał na prowizorce, robił postępy, ale samce Predatorów chyba nie wykazują się przesadną umiejętnością obserwacji, bo dostawał co chwila srogie manto - co zabawne, większe od grupki młodzików uzbrojonych w łuki i dzidy, niż od traperów z bronią palną (w ogóle rozgarnięci inaczej Francuzi to chyba jedyny element wspólny z Revenant). Mnie się akurat projekt podobał, klony Jungle Huntera to akurat komiksy zasiedlają, kreatywność tak bardzo. Trochę mi tylko zajęła lokalizacja oczu, bo nic w masce tego nie podpowiadało, ale pochwalam wprowadzenie nowej odmiany - spełnił rolę zaskakiwacza, ta twarz naprawdę wprawia w osłupienie. Nie jest jakoś przesadnie brzydka, ale... inna. Ucieszyło mnie, że odpowiadało za to Amalgamated Dynamics, Inc. (podobno się zamykają, ktoś coś? Znalazłam tylko wpis na fejsie Monster Legacy, na ich własnym null).

Jak już na coś narzekano, to na CGI, choć moim zdaniem było całkiem przyzwoite. Muzyka super, niby podobna do bitu Silvestriego, ale nowa. Mam tylko "ale" wobec jednej kliszy pod koniec.


reżyseria: Dan Trechtenberg
występują: Amber Midthunder, Coco, Dakota Beavers, Dane DiLiegro, Michelle Thrush
____________
ilustracja: IMDb

poniedziałek, 15 sierpnia 2022

Ukryty Wymiar - 25 lat

Obrazek też za pięć lat. Jak mi się zechce.

  • Na ujęcie stacji kosmicznej na tle Ziemi poszła jedna trzecia budżetu.
  • Gateway – to ustrojstwo ważne dla fabuły – miało być gładką czarną kulą, dziesięciometrową, wiszącą między obrotowymi ramionami, z czarną dziurą wewnątrz. Ostatecznie postanowili nawiązać do Hellraisera.
  • Główną inspiracją dla „wymiaru zła” były obrazy Hironima Boscha i Pietera Bruegela. Kierownictwo studia zobaczyło nagrane ujęcia dopiero przy próbnym montażu. Niektórzy mdleli na ich widok. Paul W.S. Anderson uznał, że „myśleli, że to będzie jak Star Trek, tylko z większą ilością przemocy, czy coś. Tego się nie spodziewali”.
  • Skafandry kosmiczne ważyły po 30 kilo, noszenie ich przez dłuższy czas groziło urazami kręgosłupa, a usiąść nie było jak, bo przez plecak wywinęłoby się orła, i trzeba było skonstruować „huśtawki”, żeby aktorzy mieli się na czym oprzeć. Laurence Fishburne nazwał swój skafander Doris, i przy okazji przybycia na plan scenarzysty krzyknął na niego „Ty! Ty, Eisner! Ty mi to zrobiłeś!”.
  • Nazwa statku symbolizuje podróż poza znane granice świata.
  • Jak się przyjrzeć antenie Horyzontu Zdarzeń podczas przybycia Lewis&Clark, widać tam X-Winga.
  • Tłumaczenie przez Weira podróży międzygwiezdnych powtórzył siedemnaście lat później w Facecie zza półki z książkami Intersellar Romily, wraz z kartką i długopisem.
  • Pierwszy scenariusz zakładał inwazję kosmitów na Horyzont, ale Anderson wolał „Nawiedzony Dom w kosmosie” i coś ponadnaturalnego.
  • Dźwięk żaluzji na początku filmu zapożyczono z wydanego cztery lata wcześniej Dooma, z otwarcia drzwi przez gracza.
  • Horyzont Zdarzeń zaprojektowano na wzór Notre Dame, z korytarzem jako nawą, motywami krzyży gdzie się da, i silnikami w kształcie wież.
  • Zegarek fruwający po korytarzu to Omega Speedmaster, model noszony przez Neila Armstronga i Buzza Aldrina na księżycu.
  • Miał się nazywać „The Stars My Destiny” [chyba kiedyś widziałam książkę o podobnym tytule. Facet na okładce był wyjątkowo szpetnej urody].
  • Weir nie nosi na uniformie flagi Australii, tylko aborygeńską, bo według Sama Neilla tak to będzie wyglądało w 2047.
  • Weira nazwano po holenderskim fizyku, okultyście i demonologu - Johannie Weyerze.
  • Joely Richardson twierdziła, że nikt z ekipy tak naprawdę nie rozumiał natury innego wymiaru. Do tego trudy produkcji i ilość wypadków sprawiły, że niektórzy zaczęli uważać film za przeklęty.
  • Książka fruwająca w początkowej sekwencji to żart od reżysera – jego autobiografia, „Paul Anderson: A life”.
  • Korytarz, nazywany pieszczotliwie „młynkiem do mięsa”, składa się z dziewięciu pierścieni symbolizujących kręgi piekielne według Dantego, z napędem grawitacyjnym jako centrum. Ironicznie, sceny w nim były drogą przez mękę – kamerę trzeba było ustawić na statywie, bo operatorzy tracili równowagę, nie mówiąc już o biegu Fishbourne’a [Byłam w czymś podobnym na Farmie Iluzji. Rzucało od barierki do barierki].
  • Jason Isaacs ułożył historię dla swojej postaci, opierając ją na swoim bracie-lekarzu – w dzieciństwie przeszedł skomplikowaną operację, to stąd te blizny. Poza tym chciał zatrzymać kukłę swojego „trupa”, ale dział efektów specjalnych uparł się, że będzie im potrzebna (nie była).
  • Postać Richardson miała być facetem, ale przesłuchania prowadzono dla obu płci. Richardson przeszła ze względu na bycie Brytyjką, i że reżyser uznał, że śmiesznie było by ją oblać galonami krwi.
  • Korytarz ma kształt oka, bo statek zawsze obserwuje ofiary.

piątek, 12 sierpnia 2022

Naczelne i muzyczny żwirek

Z cyklu "komputery robią się coraz głupsze":

1. JA: wpisuję "monkeys".

WORD NA MOIM TABLECIE: sugeruje "kobiety".


2. Niby wiem, jak zadziałał algorytm, ale i tak...

O powstawaniu "Obcego", cz. 3: Czy leci z nami Space Jockey?

Prapoczątki Pacjenta Dentystycznego (ten fotel) są niejednoznaczne - z jednej strony zrzynka z  Planety wampirów  aż krzyczy, z drugiej O...