Nie jestem fanką Max Mayfield. Właściwie żadnej postaci przez cały jej czas antenowy (chyba poza Chrissy). Książkę posiadam w efekcie zajawki na dysfunkcyjne rodzeństwa po FNAF 4, i bo zamierzam powtarzać 3-ci i 4-ty sezon, do czego potrzebuję szerszego obrazu relacji Max i Billy'ego - inaczej wyszłaby kolejna cegła w plothole'owym ByTheWayu (tajest, popastwię się).
Fabularnie jest to 2-gi sezon (czyli na oko wtedy, kiedy Eddie rzucił budę dla rąbnięcia w szklany sufit - ale go tu nie ma, bo go jeszcze nie wymyślono), więc znacie dryl. Sceny ani dialogi nie są powtórzone ujęcie w ujęcie - poza atakiem Billy'ego na Steve'a (odrobinę cierpi za to scena na złomowisku, gdzie, na obronę aktorów, nie dało się już za wiele dodać) - a autorka skupia się na odczuciach Max, co jak dla mnie jest świetnym pomysłem. Można jej za to wybaczyć speedrun momentów z odcinków "Łupieżca Umysłów" i "Przejście".
Dobra lektura uzupełniająca dla fanów Max, bo w tamtym momencie warsztat aktorski Sadie Sink wyglądał trochę tak, jakby dziewczyna dopiero przyzwyczajała się do sytuacji i nie dała rady wszystkiego przekazać. Dla kontekstu są jeszcze retrospekcje i to właśnie one robią największą robotę - myśleliście, że serialowy Billy był kingowskim prześladowcą? Poczekajcie, aż przeczytacie o kocie i ręce Nate'a Walkera. Swoje pięć minut skurwysyństwa ma też i tatuś Hargrove - generalnie obu dżentelmenów daje vibe Henry'ego i Butcha Bowersów (Billy miał nawet kiedyś nieco tylko mniej stukniętych kumpli!). Dufferowie chyba sobie rekompensują za rezygnację z To.
Książka powstała między 2-gim a 3-cim sezonem, w związku z czym powstaje wielki mindfuck co do okoliczności stworzenia przez panów Hargrove i panie Mayfield patchworkowej, nieszczęśliwej rodziny - Dufferowie nie sprawdzają merszandyzy, czy ki czort? Choć przynajmniej oni dali Max i Billy'emu trochę czasu, zapoznając ich jako szczenięta, na zbudowanie nienawiści, zamiast miernego roku (i to góra - uwzględnijmy, że Billy, rocznik '67, mógł już prowadzić). Nie rzucałabym jednak negatywnego światła na Brennę Yovanoff, tylko na brak zorganizowania szefów tego kramu.
Oryginalne Runaway Max wyjaśnia się jeszcze w prologu - Max prawie-prawie zwiała z domu do ojca. I zamierzała zrobić to ponownie już w Hawkins.
Mniej więcej dostajemy również wytłumaczenie przeprowadzki na totalne zadupie drugiego końca kraju - SPOILER jeden z numerów Billy'ego kompletnie nie miał potencjału do zamiecenia pod dywan. Niestety stwarza to nowy plothole, czemu nie pomyśleli, że następna taka akcja wyjdzie na jaw szybciej właśnie na wypierdziszewie. Ograniczenia finansowe?
Pojawiają się smaczki takie jak Joyce w pierwszym rozdziale - anonimowo, ale ta kobieta jest tak charakterystyczna, że nie ma najmniejszych wątpliwości - albo jej starszy syn konsekwentnie identyfikowany po włosach.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz