Wczoraj widziałam wronę lecącą z łysą gałązką w dziobie. I tak se myślę: O, jak gołąbek pokoju. Ale wrony to przecież w różnych kulturach oznaka wojny, a ta jeszcze niesie jakiegoś suchego badyla. No zwiastun złych czasów jak nic. Ale my już przecież mamy złe czasy. Nadciąga koniec świata.
*
Poza tym odkryłam, że istnieje coś takiego jak sklep charytatywny - ten konkretny, Kopalnia, jest na warszawskiej Pradze, bodajże Białostocka 9 - i całkiem przypadkiem udało mi się tam zdobyć Sztukę Wojenną Sun Tzu oraz konika z wyrobu terakotopodobnego. Oni tam mają wszystko - płyty, książki, meble, ubrania, kurzołapki, do wyboru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz