24 lipca 2025

Jurassic World: Odrodzenie (2025)

Po pijanym tango Dominionu nie była to premiera, której oczekiwałam, zresztą słusznie - to nie tyle podskok, co trzymanie się tej samej poprzeczki (kompletnie nie ogarniam, czego to miałoby być "odrodzenie". Nowej trylogii? Sensu życia protagonistów?).

Na pewno nie jest to nowy start dla dinozaurów - dziewięć lat po opuszczeniu wyspy i pięć po ostatnim występie (niedaleka przyszłość, bo 2027) dotarło do nich, jak bardzo schrzaniony mamy klimat i mogą z grubsza funkcjonować tylko przy równiku. Szczęśliwie wyspa, na której jest już drugie utajnione i opuszczone labo we franczyzie, jest bliżej niego niż zwrotnika - dlatego to strefa zakazana dla ludzi, i dlatego dlatego Zła Firma odzyskuje hazard po trupach straczeńczych najemników.

Ale żeby to powstrzymało od rejsu, albo chociaż nakłoniło do refleksji po fakcie, ojca dwóm córkom? BWAHAHA!

Co nas prowadzi do konkluzji - bo spoilerem to żadnym - że nie trzeba przejmować się smarkażerią, zgodnie z prawami tej franczyzy mają plot armor grubszy niż "Newt" Jorden (podczas debiutu). Wątek tej rodziny nie miał sensu, ani się wiązał z misją protagonistów, ani nie tworzył jakiejś istotnej osi fabularnej, po prostu tam byli i plątali się dinozaurom pod nogami. Nawet sceny na stacji benzynowej i na rzece można by spokojnie oddać głównej obsadzie.

I - jasne, tato roku, zabierzmy stworzenie, o którego dobrobycie guano wiemy, z miejsca, w którym sobie radzi, w środowisko, które jest dla niego mordercze (jak wykładał chłop krowie na rowie NA SAMYM POCZĄTKU).

Postaci kasują Klisza Bingo jak raptory myśliwych InGenu, a scenariusz easter eggi z poprzednich odsłon - kuchnia z "jedynki", squot na wyspie z "dwójki", odławianie doświadczonych najemników z "trójki", chowanie się pod autem z biohazardem z "piątki" - biorąc oryginalnością z zaskoczenia: 
🦕 Doktorek okazał się umieć poruszać w terenie, a nie pipą zieleniejącą w suchym doku i potykającą się na pierwszym korzeniu w dżungli;
🦕 pierwszy raz od "trójki" darowano sobie Wielką Teropodzią Młóckę;
🦕 Dowódczyni to faktyczna, wzbudzająca sympatię silna kobieca postać.
Aż szkoda, że film musiał walnąć po oczach Matką Zmarłą Na To, Czemu Służą Pozyskiwane Składniki oraz Martwym Dzieckiem jako motywacją do niepatentowania leku i ratowania cywili - przecież Dowódczyni i Przewoźnik nie mogą być po prostu Przyzwoitymi Ludźmi, nie? 

Dinozaurów standardowo proporcjonalnie mało (i niestety bardzo wyraźnie w CGI), i poza tym nieszczęsnym distortusem rexem - wpływem Rancora, i chyba nieintencjonalnie Godzilli Emmericha (jedną z jego mutacji jest zmiana gabarytów na potrzeby ujęcia) - dowoziły:
🦕 aquilops jest nie tylko comic reliefem, ale i ciekawostką ewolucyjną - wczesnym kuzynem linii, która wykształciła protoceratopsy i ceratopsy właściwe. Prawda, że od razu sympatyczniejszy?;
🦕 wodne spinozaury! Labo zamknęli w 2010, czyli to wersja z po 2015 - czyżby frankensteini InGenu byli przewidujący? Dwugarbowy żagiel i wiosłowaty ogon to w miarę nowe wnioski rekonstrukcyjne. Tak czy inaczej - spinozaury to moje drugie ulubione dinozaury, więc tylko cieszyć oko, gdy jeden ujawnił się na przybrzeżnych skałach;
🦕 rzeczna ucieczka przed tyranozaurem w końcu na ekranie! Była legendarna już od pierwszej książki i spełniła oczekiwania (nawet, jeśli nad ludzkimi uczestnikami czuwała Producencka Siła Wyższa). Do tego tyranozaur pływał! Ktoś tu zerknął na Prehistoryczną Planetę;
🦕 kecalkoatl i lina - niby spodziewane, ale jak cieszy (nie dla zawartości liny)!;
🦕 najbardziej pokojowa scena w całym filmie - tytanozaury!;
🦕 niestety - znowu zero ichtiozaurów. RZĄDAM!

Nad tym wszystkim unoszą się dwa mindfuckowe pytania: 1) jakim cudem przepuścili do zakwarantowannowanego labo batonika (i jak właściciel snickersa zareaguje na tę przecudowną reklamę z papierka wywołującego awarię), oraz 2) co mezoamerykańskie ruiny wyprawiały w Ameryce POŁUDNIOWEJ? Atrakcja dla pracowników?

A zrujnowane labo wyglądało jak w Romulusie (ten film nie opuści mnie dłuuugo).


Jurassic World: Rebirth
reżyseria: Gareth Edwards
scenariusz: Michael Crichton (pomysł), David Koepp
wystąpili: Scarlett Johansson, Mahershala Ali, Jonathan Bailey, Rupert Friend
__________________
ilustracja: IMDb

07 lipca 2025

Opętanie (1981)

Dziś już takich nie robią

W Holandii chodzi jako The Night the Screaming Stops, co moim zdaniem pasuje lepiej - ten daje radę, ale nie ma w sobie Tego Czegoś ani sugestii pochrzanionej sytuacji domowej.

A ta Marka i Anny taka jest. Zaczyna się dupnięciem - on wraca z wyjazdu i dostaje od niej decyzję rozwodu. Próbują się dogadywać, on zgadza się wynieść, ona potwierdza romans, oboje przyjmują to na chłodno.

Aż JEBUT! Zaczynają tracić kontrolę - nad sobą; sytuacja dołącza później.

Pierdolnik eskaluje i opada tylko dlatego, że Mark i Anna potrzebują czasem złapać oddech; napięcie, w przeciwieństwie, nie ma przerwy - nie przewidzisz, kiedy któreś z tej dwójki wróci do akcji, i Z CZYM. Szaleństwo jest tu bowiem czymś szybko przeszłym do porządku dziennego - jego akty dokonywane są na równi z normalnymi czynnościami, ze spokojną starannością, logiką, paradoksalnym zaplanowaniem. Nie zawsze jest też reakcją - potrafi pojawiać się niesprowokowane. Całe dwie godziny oczekiwania na wybuch - nic to, jeśli ogląda się to po raz enty, pewne sceny (nóż elektryczny, przejście podziemne, Heinrich w ruderze) zawsze dowożą ciarki.

Nie jest to coś, z czym da się walczyć, ale Mark próbuje - coś napomyka, kursuje syna do szkoły i na zad, wysłuchuje Anny (kiedy udaje mu się wcelować w moment, który jest dogodny też dla niej) - jednak i on powoli tonie, bo do folie à deux trzeba dwojga. A Anna ma do przetrawienia lata nawarstwień.

Sytuacji zdecydowanie nie pomaga, że nauczycielka dzieciaka przypomina pogodną bliźniaczkę Anny - nie szczęśliwszą, bo Anna doskonale odnajduje się w chaosie (na-war-stwie-nia!); prawdziwym, nie oferowanej przez Heinricha pod przykrywką wolnej duchowości kontroli.

Obiło mi się o uszy, że Żuławski odreagowywał tym filmem paskudny rozwód z Małgorzatą Braunek; a że artyści przeżywają teatralnie (dodajmy mało wyględną osobowość reżysera), to wiele wyjaśnia.

Technicznie dobre prowadzenie kamery i niby ten lepszy, ale dołujący Berlin Zachodni - pustki, chłód, brud. Ciekawostka: za mającego może dwadzieścia sekund czasu antenowego stwora odpowiadał Rambaldi, ten od głowy Big Chapa (brace yourselves for 2028).


Possession
reżyseria: Andrzej Żuławski
scenariusz: Andrzej Żuławski, Frederic Tuten
występują: Isabelle Adjani, Sam Neill, Heinz Bennent, Margit Carstensen
_________________
ilustracja: https://fontsinuse.com/uses/43314/possession-1981-french-movie-poster

Oceniam postery "Pogromcy Zabójców"

Istnieje jakaś moda na postery postaciowe, i te się w sumie wliczają - są maini segmentów , są ich Predatorowi oponenci (rozpoznawalni)... O...