11 czerwca 2025

O powstawaniu "Predatora", cz. 5: Zbiorowa odpowiedzialność za mordercę idealnego

Po tym, jak dżungla okazała się kiepskim terenem na szczudła, zaś JCVD nie wytrzymał presji (a ekipa filmowa jego), produkcja stanęła w martwym punkcie, dopóki ekipa od efektów praktycznych nie skombinuje łatwiejszego w manewrowaniu maszkarona (jakby manewrowanie czymkolwiek na meksykańskim zadupiu było łatwe).

Pierwszym podejściem było ubranie Huntera [tak, kiedyś ufok nazywał się bardziej adekwatnie] w egzoszkieletozbroję, żeby wyglądał straszniej; a jako że nadal miał te problematyczne szczudłowate nogi, trzeba było w końcu przyznać się, że się wtopiło i zmienić podejście.

I to jest japońszczyzna, a nie gołodupiec!

Przez krótki moment rozważano zgapienie z ksenomorfa (coś całkiem odwrotnego,
niż dwie dekady później knuli z Predalienem - więcej Aliena niż Predatora),
zanim spróbowano z... goblinem?

Za ostateczny projekt i jego podejścia odpowiadało tyle osób, że do tej pory etiam mater incerta est. Same żuwaczki to według jednych źródeł wkład Jamesa Camerona poprzez Stana Winstona, podsunięty podczas lotu na trasę reklamową Aliens w Japonii, a według innych - recykling z porzuconego Goblins Rogera Cormana, tych samych konceptystów, Roberta Shorta i Alana Munro; ten drugi miał być nieoficjalnie (i faktycznie, według Shannona Shea) autorem pełnej sylwetki opartej na grafice Masaja z gabinetu producenta Joela Silvera, za którą oficjalnie odpowiadał Mitch Suskind.

Ktokolwiek za to odpowiada, ma kredyt za dredy

W każdym razie efektem było zaangażowanie Stan Winston Studios - do akurat czego nie ma żadnych wątpliwości. Latem '86 Hunter-Predator był na językach firm od efektów praktycznych - zwłaszcza po zdaniu grabek przez Boss Film Studio - i SWS podjęło rękawicę z pewną rezerwą, bo udział oznaczał rozparcelowanie ekipy między Meksyk a The Monster Squad (wtedy oczko w głowie, teraz tylko smętny przypis do Predatora i niezbyt wielkie grono fanów).

Przy Predatorze pracowało tylko kilku z nas, podczas gdy wszyscy inni byli przy Łowcach potworów. W warsztacie panowało nastawienie, że Predator to film-"bękart", a Łowcy potworów to ten fajny. Robiliśmy za ryżego pasierba. Ale hej, słyszeliście o Łowcach? Widzieliście jakiś sequel czy "Łowcy potworów kontra Obcy"? Zrozumiałe, czemu wszyscy byli podekscytowani Łowcami, ale nawet, jeśli film zebrał grono wielbicieli, to nie był hitem, a Predator okazał się fenomenem.
- Howard Berger, chyba rzeźbiarz?

Neandertalczyk tydzień po spotkaniu z lwem jaskiniowym

Tu ująć szczękoczułek, tam dodać żuchwę...

Już w ferworze prac (sześć tygodni!) Predator wymienił rozdwojony język na przedłużone palce - spuścizna po Gillmanie z TMS - ale ogólnie biorąc, trzymano się projektu Steve'a Wanga na podstawie tego "masajskiego".

____________________
źródło:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Opętanie (1981)

Dziś już takich nie robią W Holandii chodzi jako The Night the Screaming Stops , co moim zdaniem pasuje lepiej - ten daje radę, ale nie ma w...