Zanim Ridley Scott zepsuł wszystkim zabawę trzydzieści trzy lata po premierze, teorie o statusie ontologicznym koromysła, z którego wytargali gapowicza, wahały się od statku kosmicznego (bitewnego - tu Scott dopiął swego), przez obserwatorium kosmiczne (ten fotel), po magazyn. Świątyni, z tego co czytałam, nie obstawiano zbyt popularnie. Tymczasem to właśnie ona była najbliższa prapoczątkom.
Przynajmniej prapoczątkom magazynu. Funkcję statku z kościotrupem pełnił... statek z kościotrupem.
Idąc za kolejnością ze scenariusza, pierwszy znaleziony byłby wrak - jako źródło sygnału odstraszającego (pomylonego przez załogę z ratunkowym, ale skąd ich komp miałby program deszyfrujący kosmiczną komunikację? Abstrahując od tego, że w kosmosie nikt nie usłyszy twojego niczego, bo to cholerna próżnia.). Powiązania z ksenomorfami miało nie być, inna cywilizacja, ufok to tylko pechowy podróżnik (jeszcze Scotta powyklinam, widzimy się za rok).
![]() |
Poznajecie? Ron Cobb, który odpadł za bycie racjonalistą |
![]() |
"Gnomi zamek" Chrisa Fossa |
![]() |
"Brązowy Homar", wersja 10. Ale czy na pewno jest do dołu brzuchem? |
![]() |
Nawet Moebius nie przeszedł |
Szanse Jeana Girauda przepadły, gdy już podczas produkcji fantastyczna otoczka zaczynała schodzić coraz bardziej ku realizmowi (jednak Cobba już nie chcieli na tym stanowisku), o krwawa ironio. Jednak Scott polubił prace na tyle, żeby umieszczać tę wersję na ridleyogramach.
![]() |
Ridleyogram z "wrakiem Moebiusa" |
Nawet za bardzo ku realizmowi. W październiku '77, tuż przed zatwierdzeniem przez Foxa zajęcia się robotą, Giler i Hill przedobrzyli w drugą stronę - po co przekombinowywać, skoro raz, że nie możemy się dogadać, a dwa, że studio nadal podchodzi do pomysłu jak pies do jeża - i... wywalili wszystko kosmiczne na rzecz ludzkiego ośrodka z bronią biologiczną. Równie dobrze mogliby zrobić film o tirze na bezludziu Arizony za Zimnej Wojny.
Sześć siódmych załogi L-52 znikła w pustkowiu (Niezwyciężony... wiem, jestem monotonna), zostawiając po sobie zdeformowany szkielet, chwilowo rozwiązując finansowo uciążliwy problem Space Jockeya. Chyba wiem, do którego pomysłu wrócił Scott, kombinując Prometeusza.
![]() |
Australia drugim końcem Wszechświata. Szkoda, że nie znałam tego obrazu dwa lata temu |
![]() |
Giger podszedł do sprawy organicznie - oto "aerodynamiczna kość" |
Pierwszy obraz Gigera był nokautujący. Jedno spojrzenie i już wiedziałem - to jest to! Inni tego jednak nie rozumieli, musiałem się postawić i powiedzieć: "Nie dostaniecie lepszego wraku, nie kombinujcie". Wiesz, Giger to szczególny przypadek, a kiedy coś jest takie dobre, musisz to rozpoznać i zostawić w spokoju.- Scott
Carroll uznał jednak, że Giger "sypie pomysłami z rękawa" (według słów samego zainteresowanego), ale szczęśliwie dla Szwajcara, "czas działał na jego korzyść" - razem ze Scottem zagrali na zwłokę, przetrzymując stary projekt nienaruszony, aż do końca deadline'u.
![]() |
Voysey i model - jak z obrazka (Gigera)! |
![]() |
Plan planetoidy i wejścia na statek [zdjęcie pochodzi z książki Jak powstał Obcy] |
Na dodatek przywrócili Pilota. Bo głupio by wyszła sama dziura w podłodze.
O ile w filmie i jego kontynuacjach Obcy nie sprawia wrażenia, jakby umiał wymyślić proch, to jego gatunek był odpowiedzialny za świątynio-piramidę - więcej, to było centrum ich religii i cyklu rozrodczego. Aby zostawić trochę tematu na następne lata, uprośćmy, że cykl wymagał udziału żywiciela dla larwy/noworodka/whatever, i budowano na tych żywicieli specjalne ołtarze.
![]() |
Cobb reklamuje - dlaczego mam skojarzenia z lovecratfowskimi Przedwiecznymi, nie wiem |
![]() |
Foss nie kombinował aż tak, jak z "zamkiem" i "homarem" - w końcu inni kosmici |
![]() |
Podoba mi się to skamieniałe drewno |
Na początku '77 Piramida rozrosła się w całe miasto - Czerwone Miasto, "łańcuch stumetrowych czerwonawych wzgórz z piaskowca majaczących w oddali" (W górach szaleństwa?) - ale budżet kazał przywrócić pojedynczy budynek. W październiku, wtedy, gdy wrak skończył jako zrzynka z lemowskiego "Kondora", Piramida (de)ewoluowała w plastikowy Cylinder, wyglądający jak jeden z tych silosów zbożowych z Australii.
Świątynia miejska Elliota Scotta, część wizualizacji kosztorysu |
Od pierwszego czytania Giler i Hill nie byli uszczęśliwieni piramidą, kojarzącą im się zbyt vondanikenowsko. Scottowi też zbyt przypominała Ziemię, dlatego po odstawieniu "ludzkiej placówki bioinżynieryjnej" postawili na prostszy Silos. W kształcie cyca. Wchodziło się przez "brodawkę". W kontekście płodnościowym przybytku miało to sens, ale czy tylko ja dopatruję się w tym podświadomej antytezy podtrzymywania życia? Opuszcza się Silos z czymś odbierającym życie w gardle (to moja dygresja, nigdzie nie ma, czemu taki stan rzeczy).
Zaszaleli i wrzucili do gry Zamek Harkonnena z tragicznie zmarłej Diuny Jodorowskiego, ale można się dopatrywać także nostalgii Scotta za "wrakiem Moebiusa".
![]() |
Mnie tam przypomina purchawkę |
Ale wiosną '78 "cyc" zniknął, bo był za drogi - wymagał modeli zewnętrza, wierzchu, i paru innych perspektyw. Scott doszedł też artystycznie do wniosku, że przedstawienie i tego elementu wymagałoby rozciągnięcie filmu do trzech godzin. Życiokradne wnętrze zakopano, i przygnieciono wrakiem. Teraz "silos trafił pod statek tak, jakby na mrowisku wylądowało małe UFO, a mrówki przeżarły się na statek niczym pasożyty".
![]() |
*Wizualizacja* |
Złączyli te dwa miejsca w jedno, niepokojące. [...] Według mnie przedstawia ona [pierwotna wersja] znacznie bardziej złowieszczą sekwencję wydarzeń i jest znacznie bardziej pomysłowa niż spojenie tych dwóch kultur.- O'Bannon
Na "to do liście" otrzymanej przez Gigera 11 lipca '77 wnętrze magazynu zawierało ołtarz w samym centrum, pionowy tunel powyżej, i "pojemniki" rozmieszczone wokół.
![]() |
Jako że oryginalne wejście "się zapadło", droga załogi Nostromo prowadziła przez tunel zrzutowy, do którego gatunek Obcego składał jaja. Giger dodał też transportery (prawo, dół) |
Przez moment, na samym początku zdjęć (gdzieś w trzecim tygodniu), "koalicja" zażądała uproszczenia magazynu do sześciu jaj, co Giger i Scott uznali za niedorzeczne (vide: salka ofiarna z AVP aka Jak Zepsuć Najsłynniejszych Kosmitów). Stanęło na recyklingu kokpitu Pilota, zmieniając opinię Gigera o filmach, w których jedna dekoracja korytarza udawała całą sieć. Nie do wiary.
![]() |
Carroll odrzucił też i "ciężarne" kapsuły |
Podczas tej wojny tak się ułożyło, że w hali obok gościli The Who, szykujący album Who Are You na sierpień, i mieli lasery do testowania przed najbliższą trasą koncertową. Scenografowie Obcego wypożyczyli rzutnik po znajomości (i dość łatwo, bo właściciel Holoco Ltd. pragnął ich wykorzystania w produkcji pełnoformatowej), i sprzedali Scottowi pomysł na membranę nad jajami.
![]() |
Magazyn, rzutnik lasera, i kamera. I chyba Kane? |
To i tak była tańsza wersja "błony", którą Broussard/Kane miał przebić na ridleyogramach. Trochę taka termoklina.
Magazyn filmowano na samym końcu zdjęć (właściwie niecałe dwa tygodnie przed, na początku października), tuż po Wielkiej Czystce Budżetowej, w pośpiechu i kiepskich nastrojach.
Jak na ironię, największym problemem ciemnego, ciemnego wraku było... oświetlenie. Dla wymarzonego przez Scotta efektu wizualnego używano lamp kwarcowych, które podgrzewały halę w i tak upalne lato do stopnia, w którym "pot zalewał oczy i umierało się z pragnienia". A to tylko ekipa - Cartwright, Hurt i Skerritt nosili autentycznie ciężkie skafandry, z ochraniaczy hokejowych i futbolowych, w których robiło się nawet czterdzieści stopni. Były też autentycznie szczelne, do stopnia, że gdy urządzenie imitujące parę w egzemplarzu Skerritta wpuściło mu do hełmu dwutlenek węgla, obecność butli tlenowych stała się normą. Hurtowi trzeba było cały czas podawać tlen podczas taszczenia go po scenie z twarzołapem.
I te buty księżycowe. Założyli nam też pomalowane rękawice hokejowe, które się nie zginały. Czuliśmy się jak w ochraniaczach do futbolu i mieliśmy na sobie jakieś dwadzieścia kilogramów. Poruszanie się wymagało ogromnej energii. Pociliśmy się jak świnie. Oddychanie przychodziło nam z trudem. Zapomnieli zrobić nam otwory na powietrze. Nagle pomyślałam: "Nie jest mi aż tak gorąco". Zaczęłam machać rękami... i Tom złapał mnie, kiedy zemdlałam na szczycie siedmiometrowego statku.
Scott pozostawał głuchy na błagania, choć "nie winił aktorów, bo to nie on musiał w tym chodzić". Sytuacji nie ułatwiały zmiany trasy przemarszu przez pustkowie, mimo przytwierdzenia skał do podłogi, dmuchawy miotające sztucznym żużlem i olejowy dym. Nie przeszkodziło mu to nawet w kandydowania do nagrody Ojca Roku, gdy wysłał swoich dwóch synów, i dziecko innego filmowca, w mniejszych skafandrach, do scen ze złudzeniem gabarytów.
Dzieci chodziły w skafandrach, widać było tylko ich zmęczone, czerwone buzie. Było tak gorąco, że biedne dzieciaki omdlewały. Przygnębiający widok.- Cobb
Dopiero instynkt ojcowski nakłonił Scotta do modyfikacji wszystkich skafandrów. Ciekawe, co na to pani Scott.
źródła:
Jak powstał Obcy, J.W. Rinzler, wydanie I, 2021, wyd. Vesper
Strange Shapes: The Derelict/Pyramid/Silo