Pewnie nikt się nigdy nie zastanawiał, jak właściwie powstawały te egipskie płaskorzeźbo-malowidła? Niespodzianka - nie brały się znikąd. Ich twórcy ćwiczyli tak samo, jak w każdej innej dziedzinie.
Tak właśnie wygląda praca archeologa. Nie żadne uciekające głazy |
Jedne z takich praktyk odbywały się w Świątyni Miliona Lat w Deir el-Bahari, a prościej mówiąc, w świątyni Hatszepsut. Zaangażowanie amatorów do tak ważnego projektu było konieczne ze względu na wielkość przedsięwzięcia, bo potrzebowali każdej pary rąk.
Prace dzielono - uczniowie rzeźbili mniej skomplikowane elementy typu sylwetki, szczegóły wzięli na siebie nauczyciele. I poprawianie błędów. Obie grupy współpracowały za to przy perukach, jako najbardziej pracochłonnych. Dodatkowo każdy zespół miał wyznaczony kawałek pomieszczenia.
Nietrudno zgadnąć, gdzie pracował nowicjusz |
Na wszystko to wpadła Polsko-Egipska Ekspedycja Archeologiczno-Konserwatorska z ramienia Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej Uniwersytetu Warszawskiego, we współpracy z Egipskim Ministerstwem Starożytności. Obiektem zainteresowania były dwa 13-metrowe malowidła na przeciwległych ścianach Kaplicy Hatszepsut, głównej komory świątyni, przedstawiające łącznie sto osób z darami dla królowej; znaleziono na nich (ścianach) wyraźne ślady wszystkich siedmiu etapów twórczych:
Odkrycie też nie wzięło się hop-siup. Przez ostatnie dziesięć lat zespół odrysowywał ręcznie wszystkie detale na wielkich płachtach folii, które następnie skanowano i obrabiano graficznie.
źródło:
https://www.focus.pl/artykul/polscy-archeolodzy-odkryli-jak-powstaly-rzezby-w-egipskiej-swiatyni-hatszepsut-mistrzowie-poprawiali-bledy-praktykantow-211118111402 (ilustracje też)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz