Grubo po lekturze, bo sesja.
Mam wątpliwości, czy rozpatrywać pozycję jako część samodzielną (podobno znajomość poprzednich części w tej serii nie jest konieczna, ale i tak doradzam, bo konsekwencje co i rusz powracają, i warto znać tło), jako trzynastą pozycję (mam własny system liczenia, formalnie to szesnasta), czy jako pierwszą połowę, czyli podopcję samodzielnej, bo druga wyjdzie na wiośnie.
Najwyżej będę skakała po wątkach.
Nie wchodząc w szczegóły zasłyszane na spotkaniu autorskim w listopadzie (taka ze mnie fanka, mam nawet autograf i autorski komentarz w sprawie bardzo starego ex-librisa, dowód na instagramie), Nika zaczyna przechodzić coś, co ze względów (oby wkrótce) zawodowych wypada mi nazwać przepoczwarzeniem. Mentalnym, w gwoli ścisłości. Ktoś na spotkaniu wyartykułował coś, co nieśmiało rzucało mi się w oczy gdzieś od piątej klasy - dziewczę jakoś mało charakterologicznie wystartowało. Na tle nawet drugoplanowców wypadała przede wszystkim jako kompas moralny, bez większych hobby niż czytanie. Na przestrzeni dwunastu (plus dwie połówki i opowiadania) książek jakoś nie wyłapałam sugestii, czym ona właściwie się interesuje, typuję mało doprecyzowaną literaturę.
Dobra, zeszłam z tematu. Po prostu od trzech części Nika zaczyna wykazywać wyrazistszą osobowość i coraz częściej przejmuje sytuacje, a nie tylko personifikuje imperatyw narracyjny (żeby nie było - nie mam nic do takiego zabiegu), w tej części zaczyna odnajdywać siebie, wychodzi. Możemy obstawiać, czy to lepszy wpływ wschodnioazjatyckiego podejścia do duchowości, czy miejsce ma coś wspólnego ze źródłem jej umiejętności. Podświadomie mogła wiedzieć, że tam łatwiej się ogarnie, tylko po prostu nie padło to wprost. Obstawiajmy, ja podejrzewam jakieś ezoteryczne połączenie.
Na inną kwestię osobową naprowadziła mnie jednorazowa wizyta na profilu fanów - ktoś rzucił tam, chyba w żarcie, że Felix może mieć ASD. Ma to sens. Asperger, łagodny, bo Felix nie ma dużych problemów z interakcjami społecznymi. Specyficzne reakcje, które łatwo uznać za sztywność, pełne oddanie problemom wypadające niekiedy obsesyjnie, ścisłe zainteresowania. Wysokofunkcjonujące, najprawdopodobniej niezdiagnozowane, niewymagające leczenia ASD. Bo nic o terapii nie padło.
Inne postaci też miewają objawy, ale jak to w życiu - jak przekroczysz pewien próg, to dopiero ci dają papier. Neta też bym tak interpretowała, na ten przykład.
Nielinearna fabuła zaoszczędziła dużo czasu - nie przynudzała przyczynami stanu zastanego, tylko wtrącała je podczas akcji. Odnoszę jednak wrażenie przepracowania autora - wspomnienie pierwszego spotkania Laury jest dosłownie słowo-w-słowo skopiowane z Trzeciej Kuzynki. Fabularnie minęło sporo czasu, dałoby się to opisać innymi słowami, może bardziej felixową perspektywą, nie mieszaną. Jest też problem z małą różnorodnością włoskich imion - to był już drugi Giuseppe w tej serii, i w podobnym wieku. Przez chwilę myślałam, że to ten sam typ. Dezorientujące.
A że zima i plucha, fajnie było "odwiedzić" jakieś ciepłe i kolorowe miejsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz