Po ciężarnej mumii następnym, czym Polska może pochwalić się jako pierwsza, jest odkrycie powstawania radioaktywnych skamieniałości. W zespole, obok między innymi prof. Magdaleny Długosz-Lisieckiej z Międzyresortowego Instytutu Badań Radiacyjnych Politechniki Łódzkiej znalazł się doktor Daniel Tyborowski z Muzeum Ziemi PAN (wspominałam o nim wcześniej - swoją drogą, co środa prowadzi wykłady z historii Ziemi na JuTubie, zdecydowanie polecam).
W telegraficznym skrócie - żeby "gość z przeszłości" wykazywał radioaktywność, zarówno on, jak i środowisko muszą zawierać fosforany; dochodzi wtedy do sorpcji, która pomaga zachować tkanki miękkie. Nazywamy to fosfatyzacją.
Badaniem objęto sfosylizowane mięczaki (amonity, małże), mezozoiczne gady morskie (ichtiozaury, mozazaury) i plejstoceńską roślinożerną megafaunę (mamuty, nosorożce włochate, niedźwiedzie jaskiniowe) z Maroka, Polski i Francji. Wykazano, że jurajskie mięczaki są równie napromieniowane co kości mamutów.
Te badania otwierają nowe możliwości - poszukiwanie unikatów radiometrem (obiecujące są złoża uranu), identyfikacja podróbek, może nawet nowa metoda określania wieku.
Innymi słowy - jeśli natraficie na skamieliny, lepiej wezwijcie specjalistów, bo skończycie bez zapotrzebowania na oświetlenie domowe. (Taki żart, poziom radioaktywności nie jest groźny dla zdrowia. Ale i tak zgłaszajcie okazy naukowcom.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz