25 marca 2025

4 urodziny bloga

wejść6889 razem, 2981 tego roku (>8 dziennie; >248 miesięcznie)

najaktywniejszy miesiąc fazymarzec (501 wejść)

najaktywniejszy dzień fazy: 4 marca (179 wejść)

najpopularniejsze posty fazylogline'y do "Fantologii" (144 wejść), statko-magazyn z "Obcego" (12 wejść), recka "Gniewu Potrójnej Bogini" (10 wejść)

postów: 170 (tej fazy: 26)


16 marca 2025

"Ostatnia Upadła Kraina", Graci Kim

[Dlaczego w całej serii uparcie tłumaczą "realm" jako "kraina", skoro "królestwo" jest bliżej w słowniku? Przecież już raz był podmiot żeński w tytule, dla równowagi powinien być nijaki!]

Mamy pewien progres, bo za akcję w końcu nie odpowiada nieprzemyślany pomysł Riley. Tylko łatanie konsekwencji po takowym. Pamiętajcie, dzieci - jeśli "banda nudnych dziadków" twierdzi, że regularne używanie dyngsu do podróży między światami zrobi tym światom kuku na muniu, nie bierzcie przykładu z Hattie i zmanipulowanej przez nią Riley, bo nudne dziadki jednak mają dłuższe doświadczenie.

W czym postępu nie ma, to w gubieniu czynności (acz przyznaję, że coraz rzadziej), z których jedna sytuacja - brak wzmianki o otwieraniu wszystkich klatek pomiędzy pierwszą a ostatnią - wygląda na przyspieszenie, ale jak Riley wydostała się z moździerza? Oraz czemu trzeba wracać o akapit, żeby zrozumieć, że Hattie poleciała do drugich drzwi, a nie zawróciła do tych, którymi weszła?

Na szczególną uwagę zasługuje zdanie, przez które cała intryga drugiej książki idzie się tarmosić w krzaki - a sens jego taki, że po zgonie Riley i Dahl, jako personifikacje Słońca i Księżyca, wracają na nieboskłon (zgodnie z zasadą, że dusze wracają, skąd pochodzą - co w przypadku większości istnień oznacza przechowalnię w Krainie Duchów). Tyle że, jak wszyscy pamiętają, Riley popełniła samobójstwo i wylądowała w standardowych zaświatach. Jakieś wyjaśnienie tego fenomenu? Ktoś kojarzy, czy Graci Kim odpowiadała na podobne pytanie w swoich socjalach?

I włosy Dahla, praktycznie przy każdym jego pojawieniu w narracji MUSI paść przypomnienie o kolorze jego włosów, zawsze jakieś takie poetyckie. W poprzedniej części to męczyło, w tej korciło, żeby zgolić mu ten łeb.

Tym razem więcej rzeczy zaskoczyło mnie pozytywnie:
 zygzak ekspozycja muzealna-emmettowe tłumaczenie o syndromie oszusta; 
 przypadkowy nur w ocean hotelowej fontanny; 
 okołokrólicze inside jokes w farmaceutykach (Lab animals just wanna have fundamental rights!); 
 załamanie nerwowe Riley po dźgnięciu istoty żywej; 
 moje ulubione - bardzo ukryta aluzja do Predatora, kiedy Lisica użyła czaru niewidzialności.

https://tenor.com/pl/view/predator-eyes-flash-flashing-glow-gif-17155899

Postaci (nawet Jennie) zrobiły krok ku Jedni i nie ma już nikogo, kto by wkurzał lub radował, co zawdzięczamy regularnej wymianie towarzyszy przez Riley. Chyba tylko to uratowało Hattie przed zostaniem hidden-villainem. Emmetta natomiast to, że autorka w końcu przestała udawać, że wie, jak zachowuje się człowiek "chłodny" emocjonalnie. I niestety, ale Bogini Jaskiniowa Niedźwiedzica w pierwszej części była jedyną z panteonu, która zachowywała się jak faktyczny wielomillenijny byt, a nie gimnazjalistka z kółka dramatycznego (dobra, jeszcze Wodna Smoczyca się wybijała, ale czy naprawdę musiała bawić się w zagadki?).

[https://rzekaswiadomosci.blogspot.com/2024/12/modziezowkowe-bingo.html]

*

W podsumowaniu całej serii, seria drobnych wątpliwości:

1. Status hybrydy Emmetta. Dosłownie żaden element trzech książek nie wskazywał, żeby uznawano to za coś złego - nikt nie złorzeczy na matkę Emmetta za ślub z niemagicznym, nikt nie goni samego Emmeta, nawet Jennie, po której takiej akcji należałoby się spodziewać. Najwyraźniej cała ta niechęć to po prostu luźne gadanie bez odniesienia do rzeczywistości.

2. Związki małżeńskie. Praktycznie każde małżeństwo, jeśli wspomina się jego przynależność klanową, jest wewnątrzklanowe. Międzyklanowe najwyraźniej mogą istnieć, skoro dorośli nie próbują poprawiać shippowania przez dzieci Hattie z chłopakiem nie-Gom, ale najbliżsi dorośli są pro-inkluzywni (czy w takim razie dzieci nie przemycałyby opinii własnych rodziców? Sugerując, że ich rodzice też nie widzą nic złego w związkach międzyklanowych?). Ta kwestia jest jednym wielkim niedopowiedzeniem, a założę się, że wielu czytelników interesowało, po którym rodzicu dzieci z międzyklanowych związków dziedziczyłyby magię.

3. Inkluzywność społeczności szamanów (czy tam czarownic według wersji oryginalnej; który geniusz wpadł na szamanów!?). Jak duża jest ich społeczność? I jak to się przekłada w stosunku do populacji Koreańczyków (globalnie circa 82 miliony, jak na czas trwania serii)? Przy zakazie krzyżowania z mugolami saram w końcu doszłoby chyba u szamanów do kojarzenia krewniaczego?

07 marca 2025

Strange Darling (2023)

Przed seansem jedynym bezpiecznym maximum wiedzy o fabule jest "randka z seryjnym mordercą poszła źle i facet chce ustrzelić babkę na tle uczuciowym". A w zasadzie najlepiej nie wiedzieć nic, tylko do tego trzebaby ani nie interesować się tematem, ani nie być onjaljn

Anachroniczne rozdziały (dla ukrycia plotu) mogą się kojarzyć z Pulp Fiction czy obiema częściami Kill Billa, tylko bez standardowej tarantinowskiej logorrhei. I nieludzkich ilości krwi. Są zgony, ale bez zapotrzebowania na stowarzyszenie irlandzkich malarzy ścian*. Za to czuć tę inspirację do burzenia klisz gatunku, która doskonale sobie radzi i bez segmentacji, a najlepiej we współpracy z nią.

Jeśli już kogoś podkusiło, żeby zajrzeć do trailera, na pewno kojarzy stwierdzenie The Lady o nierówności płci wobec poczucia bezpieczeństwa w trakcie rozrywki - jeśli kobieta chce się zabawić, musi się okombinować i nazabezpieczać, a czujność i tak pozostanie na pierwszym planie; w tej samej sytuacji facetpo prostu się nie zastanawia. To nie jest wstęp do rozprawy o patriarchalnym przyzwoleniu dla sprawców, tylko zachęcam do zastanowienia się nad tym zjawiskiem. Poza tym gdy ja oglądałam trailer, byłam święcie przekonana, że gadają w kinie samochodowym; nie wpadłam do seansu, że światło to neon.

Jestem usatysfakcjonowana rozsądnym zakończeniem i brakiem scen seksu (nie jestem ich przeciwniczką in ipsis, tylko czuję się przy nich niezręcznie), oraz rozgarniętą protagonistką. Nagrodę mindfucka produkcji otrzymuje zagadka, czemu The Lady założyła buty i została w bieliźnie (sytuacja nie powiewała jeszcze redflagami, dla szerszego obrazu).


*) nawiązanie do "słyszałem, że malujesz ściany, Irlandczyku", czyli do zamalowywania rozbryzgów krwi


[W związku z prowadzoną na tej szacownej łajbie polityką "bez spoilerów" dalszą część doradzam tylko tym, co już widzieli film]

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

Kwestia podwójnych standardów ma drugie dno, z którego czerpie seryjny morderca z karty początkowej. Korzysta z maski potencjalnej ofiary, odgrywa teatrzyk zranionej sarenki. A ofiary, pokrzepiane kulturowo, że nie muszą na siebie uważać, gładko wnikają w ułudę, że to one będą łowcami, zanim ockną się z wylotem lufy między oczami.

Ciekawa rzecz, że z mundurowych przybyłych na miejsce masakry to szeryf podejrzewa The Lady o bycie tą złą, natomiast szeryfka od pierwszej chwili widzi w niej ofiarę. Całe to mityczne "męska logika vs kobiece współczucie" wypada specyficznie przy zbudowanym na początku randki stwierdzeniu o wyższej sprawczości wśród mężczyzn. Ale może mundurowych nie trzeba brać pod uwagę, bo prawo nie bierze pod uwagę ludzi.

Innego policjanta chyba każdy sklasyfikował jako gorszego człowieka niż jego cel, ale znów - czy w takiej samej sytuacji kobieta-policjant miałaby społeczne przyzwolenie na zaszczucie mężczyzny-przestępcy, którego ofiary są tej samej płci, co ona?


reżyseria i scenariusz: JT Mollner
wystąpili: Willa Fitzgerald, Kyle Gallner, Barbara Hershey

____________________________
ilustracja: IMDb.com

"Uderz w Struny", Joan He

Retelling Opowieści o Trzech Królestwach , jakim jest Uderz w Struny , podpada pod kategorię fantastyczną nie ze względu na opieranie się na...