![]() |
| Rok 2025 w cross-franczyzie mija CGI fiestą |
Badlands jest precedensowe nie tylko protagonistycznie - kiedy obwieszczali je światu, gynoidki miały być ludzkimi bliźniaczkami; taka skala zmyłki to raczej chleb powszedni Alienów, nie Predatorów (patrz: "jeden" ksen Romulusa i dobra zabawa z serialu). I w końcu Predatorzy noszą się bardziej niż na Conana Barbarzyńcę (nie odpuszczę XD).
Pewna ironia, że priorytetyzowany obraz nie wyszedł tak WOW jak niespodzianka, która dropnęła krótko przed premierą. Za głównego winowajcę uznaję tego zielonego, szympansowatego stworka, który włóczył się za Dekiem i Thią - przez PEGI-13 wydaje się wymuszonym zabiegiem à la glutek z Mandalorianina (albo Eleven), a po "dłuższej chwili tentegowania w głowie" okazuje się, że jego usunięcie absolutnie nie wpłynęłoby na rozwój fabuły (w jednym miejscu trzeba by przyspieszyć deux ex machinę, ale to drobiażdżek). A rozwiązanie, czymże to jest - gdyby nie był Bezużytecznym Słodziakiem™, nie odśmiewywałabym sobie dupy (acz kolega dał się złapać, czyli gratuluję komukolwiek, kto odpowiadał za projekty stworów).
Startuje trochę zgrzytem - ekspozycją, bo przecież Dek powinien doskonale wiedzieć, o co toczy się gra (a może jego brat wiedział lepiej, jak działa mu fokus?); drugi problem to już wyłącznie wina sali projekcyjnej - prawie ogłuchłam (BTW to już trzeci seans, na którym coś się kićka).
Niska kategoria wiekowa to efekt casusu Samuraja Jacka, czyli roboty zamiast ludzi - nadal jest jatka, ale dopóki nie bryzga czerwonym, można sobie folgować. Nawet odciąć głowę żywej istocie dla tortury psychicznej innej postaci (choć po Strażnikach Galaktyki 3 nie mam złudzeń, co przepuszcza współcześnie cenzura). Jak oni właściwie załatwili zakulisowo multiplikację modelu od szarej roboty? Statyści w perukach? A więc peleryny były dla zamaskowania różnic w sylwetkach? I czemu zamiast osaczać, nacierali wężykiem, jak do kapitana Kirka? Za to bojowe nogi Thii były fajne.
Zgon brata był niestety do przewidzenia (skoro tatuś faja), a szkoda, bo był najfajniejszą postacią (zajawka na rodzinę Batmana), ex aequo z plującą ambystomą naramienną; drugie miejsce idzie do Thii. Dek, sorry, chłopie, lądujesz na trzecim - trochę męczyło mnie podejście "empatia to słabość", nawet, jeśli rozumiałam, że przy tak toksycznym starym nie dało się inaczej (i że potrzebował dosłownie twardego lądowania, żeby dotarło, co zrobił dla niego brat); ratuje cię bojowe wykorzystanie zasobów naturalnych w stylu Naru (gdyby tych dwoje się spotkało, byłoby ciekawie) - ekstra zobaczyć znowu Predatora bystrzejszego niż przeciętny goryl.
(Tak w ogóle - w tej dekadzie strasznie stawiają na rodzeństwa: Naru i Taabe w Preyu, prawie wszyscy w Romulusie (i to duety brat-siostra), Kenji i jego brat w KoK, nawet robocica i pechowy ratownik w nieszczęsnym serialu.)
Rozwoju sytuacji z Tessą się nie spodziewałam, a z wielkim stworem domyśliłam się dopiero na chwilę przed faktem (a było w pewien sposób jasne od początku, że tak będzie).
Muzyka była świetna - Sarah Schachner rządzi.
ilustracja: IMDb.com
